24 lutego 2018

Jeszcze rękodzieło czy już taśmowa produkcja? Sprawdź, czy powinieneś nazywać siebie rękodzielnikiem!

Pora na kolejny artykuł, a temat poruszamy dziś dość kontrowersyjny. Rękodzieło bez wątpienia staje się coraz popularniejsze, tak wśród nabywców, jak i wśród sprzedających. Chcielibyśmy pochylić się nad problemem, jakim jest nadużywanie określenia "rękodzieło" w stosunku do wielu dostępnych na rynku wyrobów. Zastanowimy się, gdzie leży granica pomiędzy wyrobem ręcznie robionym a produkowanym masowo. Oczywiście, całość przedstawimy w oparciu o wyroby papiernicze, bo tę sekcję najlepiej znamy i tylko tu czujemy się kompetentni oceniać stopień ręcznego wykonania prac. No to do dzieła!

Co sprawia, że wyrób możemy nazywać rękodziełem?


W naszym subiektywnym postrzeganiu rękodzieła chodzi w tym wszystkim o to, by pozyskać produkt unikatowy, wyjątkowy i... niedoskonały. Niedoskonałość nie jest tu jednak cechą negatywną wyrobu, bo to właśnie ten o milimetr przesunięty papier, czy nie do końca idealnie zawiązana kokardka świadczą o tym, że dana praca została wykonana za pomocą ludzkich rąk. Od razu musimy podkreślić, że wśród rękodzielników istnieją, oczywiście, osoby, które z milimetrową dokładnością i zadziwiającą precyzją potrafią powielać swoje wzory, co widać np. w ręcznie robionych zaproszeniach, ale umówmy się - większość z nas pozwala sobie na niewielki margines niedoskonałości, taki, który może być nawet niedostrzegalny dla przeciętnego odbiorcy.

Co jeszcze sprawia, że daną kartkę, album, zaproszenie, ramkę czy inny papierowy wyrób nazywamy rękodziełem? To pozornie proste - rękodzieło to coś, co zostało wykonane ręcznie, a więc wszelkie samodzielne wycinane z papieru elementy, wymierzone linijką i wycięte nożyczkami bazy, przyciemnione tuszem brzegi papieru powinny być zaliczane jak najbardziej do prac ręcznych. ALE... bardziej zaawansowani rękodzielnicy wiedzą o istnieniu wielu ułatwiających pracę narzędzi i często tych narzędzi używają. Czy piękna, koronkowa ramka z papieru, która została wykonana przy użyciu gotowego wykrojnika to jeszcze rękodzieło? Czy kupiona gotowa papierowa różyczka, którą tylko przykleiliśmy na kartkę to nadal rękodzieło? Dla nas tak. Bo nie chodzi o to, by w ogóle nie wspierać swojej pracy rąk dostępnymi na rynku specjalistycznymi narzędziami, półproduktami i materiałami kreatywnymi. Nawet mając takie zaopatrzenie, można wykonać coś ręcznie. Coś unikatowego i wyjątkowego. Trzeba mieć przecież pomysł i jakiś zmysł artystyczny, by te wszystkie gotowe elementy poskładać w jakąś sensowną i miłą dla oka całość. Posklejać wszystko tak, by nie ubrudzić klejem poszczególnych elementów, zabarwić farbą tekturkę tak, by nie powstały nieestetyczne zacieki i zestawić papierowe kwiaty w taki sposób, by uzyskać harmonijny bukiet, idealnie dopasowany do reszty kompozycji... Poza tym, powiedzmy sobie szczerze: gotowy stemplowany obrazek może zostać pokolorowany zupełnie inaczej przez dwie różne osoby. A trzecia osoba to go nawet kolorować nie musi, bo wybierze technikę paper piecing, albo zostawi obrazek czarno-biały. 

Podsumowując, w naszej subiektywnej ocenie:

RĘKODZIEŁO = wytwór (niedoskonałej) pracy ludzkich rąk + oryginalny pomysł + unikatowość dzieła + technika wykonania

Co zatem NIE JEST rękodziełem?


I tu dochodzimy do sedna problemu. Wiele firm, niestety, podłapało, że słowo "rękodzieło" działa jak wabik na potencjalnego Klienta. Ludzie coraz częściej szukają czegoś unikatowego, wyjątkowego i pięknego. Nie chcą zadowalać się zaproszeniami ślubnymi wykonywanymi masowo, pragną czegoś spersonalizowanego i kreatywnego. To sprawia, że dziś rękodziełem nazywa się także prace w całości lub większości wykonane maszynowo, taśmowo. Przedsiębiorcy żyją w błędnym przekonaniu, że wystarczy samodzielnie dokleić kokardkę lub kryształek do kartki, by móc nazywać ją pracą handmade. A niewyedukowany w tym temacie odbiorca naprawdę wierzy, że kupuje piękne, unikatowe rękodzieło. 

Dla nas osobiście rękodziełem nie są: 

- przedmioty produkowane masowo, na szeroką skalę, bez wprowadzania istotnych i zauważalnych zmian w projekcie,
- drukowane zaproszenia ślubne, których główną część stanowi nadrukowany element graficzny,
- księgi gości w drewnianej oprawie, gdzie wzór na okładce został wypalony laserem,
- podziękowania dla gości, które powstały w wyniku seryjnej wycinki szablonu za pomocą plotera (samo złożenie i sklejenie gotowego szablonu nie jest dla nas rękodziełem),
- minimalistyczne kartki, w których użyto wyłącznie folderu do wytłaczania (tzw. zimnego embossingu) i drukowanego/stemplowanego napisu (wyjątek stanowią kartki w stylu clean & simple, które w swej prostocie zaskakują pomysłem, jednakże dotyczy to pojedynczych sztuk, a nie całej serii takich samych kartek),
- prace powielane według jednego prostego wzoru w kilku wersjach kolorystycznych (gdy autor nie posiada w swoich zbiorach większej liczby zróżnicowanych wzorów).

Niektóre z tych rzeczy ciężko wytłumaczyć opisowo, nie chcemy jednak prezentować tutaj zdjęć firm nadużywających pojęcia "rękodzieło", bo nie chcemy nikomu podpaść ;-) Nie twierdzimy, że wszystkie wymienione przez nas wyroby są złe, uważamy tylko, iż nie powinno się ich nazywać przedmiotami wykonywanymi ręcznie. Ta granica między rękodziełem a produkcją jest dość trudna do uchwycenia, zwłaszcza dla osób, które nigdy nie zagłębiały się w tematykę pracy twórczej. Trzeba też zaznaczyć, że wielu rękodzielników zajmuje się jednocześnie produkcją, zwłaszcza te osoby, które mają w ofercie zaproszenia i nie są na bakier z grafiką komputerową. Zmysł artystyczny i doświadczenie pozwalają Im na wykonywanie naprawdę wspaniałych zaproszeń ślubnych, komunijnych i innych, jednak tę część Ich działalności zdecydowanie wyodrębnilibyśmy jako oddzielną, "niehandmade" kategorię.


Jak nie dać się oszukać i kupić prawdziwe rękodzieło?


Oto część artykułu, przeznaczona dla osób kupujących, a nie sprzedających rękodzieło. Czy w tej specyficznej sytuacji rynkowej można samodzielnie odróżnić prawdziwe rękodzieło od tego udawanego? Można, ale jeśli nie zgłębiliśmy tematu ręcznie robionych kartek od wewnątrz, czasami może być trudno zweryfikować stopień rękodzielnictwa danej pracy. Dlaczego? Dlatego, że w każdej z wymienionych poniżej sytuacji można znaleźć wyjątki, zaprzeczające podanym zasadom. Piszemy o tym również dlatego, iż mamy świadomość, że poniższe twierdzenia mogą być dla niektórych rękodzielników krzywdzące. Nigdy nie oceniajmy twórczości danego rękodzielnika na podstawie jednego z poniższych twierdzeń, dopiero, gdy pasuje większość z nich, powinna nam się zapalić w głowie czerwona lampka ostrzegawcza.

Raczej nie kupujesz rękodzieła, jeśli:

- firma posiada kilka tysięcy fanów na Facebooku, ma ogromny przerób w setkach lub tysiącach sztuk miesięcznie - przy pracy ręcznej jest to wynik niemal niemożliwy do osiągnięcia, zwłaszcza w przypadku małych, jednoosobowych działalności;
- firma sprzedająca "rękodzieło" to większe przedsiębiorstwo, zatrudniające kilkanaście lub kilkadziesiąt osób;
- poza "ręcznie robionymi" kartkami okolicznościowymi firma ma bardzo bogaty asortyment, w skład którego mogą wchodzić np. artykuły biurowe, albo przedmioty, o których z góry wiadomo, że nie zostały wykonane ręcznie, tj. samoprzylepne etykiety na alkohol, poduszki z nadrukiem, koszulki  z nadrukiem itp.;
- ceny "ręcznie robionych" wyrobów są bardzo niskie, nawet jeśli kompozycja pracy jest dość bogata;
- nie masz możliwości ingerencji w ostateczny wygląd produktu, np. nie możesz zażądać zmiany motylka na kwiatek albo koloru danego elementu czy miejsca ulokowania napisu;
- możesz zamówić dużą liczbę identycznych kartek, albumów, notesów itp. (ten podpunkt nie dotyczy zaproszeń, zaproszenia prawie zawsze są tworzone w większej ilości);
- realizacja Twojego indywidualnego, personalizowanego zamówienia trwa bardzo krótko, nawet jeśli zamawiasz większą liczbę produktów (uważać należy zwłaszcza wtedy, gdy zwiększenie liczby produktów nie powoduje jednoczesnego wydłużenia terminu realizacji!).

Mamy świadomość, że nic tym tekstem nie zmienimy, ani w mentalności firm nadużywających wyrazu "rękodzieło" w promocji swoich produktów, ani w świadomości wielu potencjalnych Nabywców tego udawanego handmade, ale może choć kilka osób dotrze do tego artykułu i skorzysta z zawartych tu informacji, a to już będzie dużo :)

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy da się coś zmienić. Pewnie nie :( Mówić jednak trzeba i warto :) i fajnie, że o tym piszecie, oby jak najwięcej osób przeczytało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przystępny artykuł, Kasiu. Dobrze było go poznać. Rzeczywiście, oby trafił do wielu osób. Pozdrawiam Cie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń